poniedziałek, 15 lutego 2016

Cztery razy barszcz! (Warszawa 1929)

BARSZCZ
Sześćdziesiąt deka wołowiny z kością kruchą, lub jeszcze lepiej z rurą, i dwadzieścia deka wędzonego boczku nastawić w dwóch i pół litrach wody z marchwią, pietruszką, cebulą, listkiem, pieprzem i zielem. Gdy się zagotuje, zszumować dokładnie, włożyć mały, młody grzybek suszony i gotować wolno, aż mięso zmięknie. Dalej można barszcz przyprawić dwoma sposobami: albo włożyć w na wpół ugotowany barszcz pół kilo surowych buraków ćwikłowych, pokrajanych w cienkie paski, gotować, aż zmiękną, dodać w innego octu do smaku, lub lepiej kwasu, zrobionego z buraków (barszcz), zagotować raz tylko z kwasem. Przy tym sposobie buraki gotowane, a z niemi i barszcz, zupełnie kolor stracą, odzyskują go jednak po dodaniu octu lub kwasu buraczanego. Drugi sposób polega na upieczeniu lub ugotowaniu buraków w łupinkach; obrane ze skórki, kraje się maleńkie paski i wkłada w gotowy rosół na kilka minut przed podaniem. Zaprawia się tak samo, jak uprzedni, octem lub barszczem. Gdyby barszcz był zbyt blady, można utrzeć surowy burak ćwikłowy, położyć tę masę na gęstem sitku, przez to sitko przelać barszcz, a nabierze ładnego koloru. Na podstawie takiego barszczu robi się wszystkie jego odmiany.

BARSZCZ WOŁYŃSKI
Początkowo się gotuje, jak w przepisie pierwszym; wraz z burakami wkłada się don pół główki kapusty białej, pokrajanej na ćwiartki. Na pół godziny przed podaniem kraje się w paski marchew i pietruszkę z rosołu, dodając parę kartofli, pokrajanych w kostkę, i kilka świeżych pomidorów. Nakoniec do wazy wkłada się kilka łyżek oddzielnie ugotowanej fasoli. Zakwasza się barszczem lub octem przed samem podaniem. Oprócz pokrajanego boczku można do tego barszczu włożyć pokrajane mięso ze smaku, parówki, raz zagotowane i pokrajane w kostkę, obgotowanej kiełbasy każdego rodzaju (byle nie z czosnkiem). Jest oczywistem, że do tak posilnej zupy już żadnych grzanek, ani pasztecików się nie dodaje.

BARSZCZ LITEWSKI
Robi się zupełnie, jak w przepisie pierwszym, tylko podaje się z uszkami lub gałkami. Na uszka należy usiekać mięso, ugotowane w zupie, zmięszać z przesmażoną na maśle cebulą, osolić, popieprzyć do smaku i ostudzić. Zagnieść ciasto z trzydziestu deka mąki, jednego jajka, soli i wody. Ciasto powinno być nieco wolniejsze, niż na kluseczki krajane; krajać je na równe, małe czworokąty, kłaść po łyżeczce od kawy farszu, zaciskać brzegi, łącząc je w kształcie uszka.
Gdy wszystkie zrobione, przed samym obiadem ugotować je oddzielnie w dobrze osolonym wrzątku, włożyć do wazy i zalać barszczem. O ile chcemy mieć zamiast uszek gałki, musimy z mięsa, gotowanego na smak zarezerwować dwadzieścia deka surowego, przepuścić je przez maszynkę z pięcioma deka łoju, dodać cebulę, utartą na tarce, trochę pieprzu, majeranku, łyżkę tartej bułki, soli do smaku; uformować gałki wielkości małego, włoskiego orzecha, utarzać w mące. Na dziesięć minut przed podaniem wrzucić je na gotujący się barszcz, przykryć garnek pokrywą. Gdy spłyną na wierzch, można zupę podawać. Podaje się też barszcz litewski z suchą wędzoną kiełbasą, ugotowaną w barszczu i pokrajaną w cieniuchne płatki.
BARSZCZ JARSKI LUB POSTNY
Wszystkie wyżej podane rodzaje barszczu można robić na smaku z jarzyn tylko należy wtedy brać ich podwójną ilość na smak, dodając parę, lub nawet więcej, suszonych grzybków. Śmietany do zabielania bierze się też nieco więcej, a do zup czystych wkłada do wazy dobrą łyżkę śmietankową masła. Zamiast uszek mięsnych, można w takim razie zrobić uszka grzybowe - z grzybków, ugotowanych w smaku, paru łyżek oddzielnie ugotowanego ryżu i cebulki, przesmażonej na maśle.

czwartek, 4 lutego 2016

Racuszki (Warszawa 1915)

Na kwartę mąki wziąć 4 całe jajka, 2 łuty drożdży, troszkę soli, pół kwarty mleka i rozczynić; jak wyrośnie, posypać stolnicę mąką, nabierać ciasta łyżką, umoczoną w tłuszczu, na jakim smażyć się mają, i układać bułeczki.
Potem rozgrzać mocno szmalec na patelni, kłaść weń racuszki, jak się zrumienią, przewracać ostrożnie na drugą stronę. Po usmażeniu obsypać cukrem.
Postne racuszki rozczyniają się wodą bez jajek i mleka, z dodaniem jednak drożdży, i smażą na oleju. Poczem obsypują się także cukrem.

wtorek, 2 lutego 2016

Pączki zwyczajne (Kraków 1908)

Cztery łuty drożdży, ½ kwarty mleka, 1 f. mąki, zarobić rozczyn, niech wyrośnie; 10 całych jaj, 2 łuty skórki pomar. utartej, 2 łuty gorzkich migdałów, drobno utartych, ½ f cukru, zagrzać, wlać do rozczynu wyrośniętego, wymieszać, dodać 3 f. mąki, ciasto dobrze wyrobić, nakoniec wlać ½ f. masła sklarowanego i, wymiesiwszy doskonale, postawić ciasto w cieple, aby wyrosło. Dalej postępować jak z pączkami parzonymi.

Pączki parzone (Kraków 1908)

Pół kwaterką mleka wrzącego zaparzyć 4 łuty mąki, niech ostygnie; 4 łuty drożdży rozpuścić w kwaterce mleka letniego i płyn ten wlewać powoli w zaparzenie, rozcierając dobrze, aby nie było grudek; potem dodać pół funta mąki i zarobić rozczyn, który postawić w cieple, niech podejdzie. Tymczasem 10 całych jaj, 5 żółtek, 4 łuty skórki pomar. drobniutko posiekanej, 2 łuty gorzkich migdałów utartych, ½ f. cukru miałkiego, zagrzać razem na ogniu, mieszając, aby się nie przypaliło; masę tę wlać do rozczynu wyrośniętego i razem wyrobić; potem dodać 3 funty mąki, znów ciasto wyrabiać, wlać ½ funta ciepłego masła sklarowanego, miesić tak długo, aż ciasto zacznie odstawać od ręki, wtenczas je nakryć i postawić w cieple, niech w dwójnasób wyrośnie. To ciasto wyrzucić na stół lub stolnicę, grubo posypaną mąką, potem odkroiwszy kawał ciasta, zrobić ręką gruby wałek, który ostrym nożem pokrajać w równe części nie za duże i układać na stole, stroną przeciętą do góry. Na każdy kawałek ciasta ułożyć 2—3 wiśni, albo małą łyżeczkę marmolady wiśniowej lub powideł, potem tę konfiturę zawinąć ciastem i stroną zawiniętą kłaść pączki na deski lub blachy, wyłożone płótnem i wysypane mąką; postawić w cieple, około 3 kwadranse, niech wyrosną. Smażyć pączki można w szmalcu wieprzowym lub w tłuszczu wołowym czyli fryturze, albo też brać w połowie jednego i drugiego. Tłuszcz wołowy ma tę wyższość nad szmalcem, że nie posiada żadnego zapachu i nie wsiąka też tak w ciasto, jak szmalec. Naczynie do smażenia powinno być obszerne, a tłuszczu dużo, żeby pączki wygodnie mogły pływać, wkładać je należy dopiero wtenczas, kiedy tłuszcz jest mocno gorący, co się poznaje w ten sposób: wziąwszy patyczek czysto ustrugany, umaczać jeden koniec w zimnej wodzie i zaraz go zanurzyć w tłuszczu; jeżeli zacznie pryskać i syczeć, to znaczy, że można już kłaść pączki; zawcześnie włożone ciasto zbyt nasiąka tłuszczem i przez to będzie ciężkie i lepkie. Gdy się pączki z jednej strony zrumienią, przewrócić je patyczkiem na drugą stronę, a chcąc się przekonać czy usmażone, należy jeden przekłóć patyczkiem, a jeżeli choć trochę ciasta się na nim pozostanie, to smażyć dłużej. Usmażone pączki wyjmować łyżką durszlakową, na sito, a gdy osiąkną, maczać gorące w następującej glazurze: na proporcyę, wyżej podaną, wziąć 2 funty pomady (patrz pomada czyli glazura do ciastek), którą na miseczce rozcierać łyżką drewnianą, wlewając powoli pół szklanki araku, potem dodać skórkę obtartą z całej cytryny, i sok naciśnięty z niej i razem rozetrzeć. Płyn powinien być zawiesisty tak, aby się na pączkach zatrzymywał; gdyby się okazał za gęsty, dodać trochę zimnej wody — lub przesypywać cukrem z wanilią.

Pomada czyli glazura do tortów, bab, strucli i wszelkiego rodzaju ciast (Kraków 1908)

Na 3 f. cukru wziąć 3 kwaterki wody, dobrze wymieszać, postawić rondelek na ostrym ogniu i gotować, szumując starannie. Kiedy już cukier sklarowany, wlać 1 łyżkę octu, a maczając pędzelek w zimnej wodzie, zwilżyć kilka razy rondel tuż nad powierzchnią cukru; następnie nakryć hermetycznie, aby się para nie ulatniała, kilka razy zagotować na ostrym ogniu, uważając, żeby cukru nie gotować za długo. Cukier na pomadę gotuje się »do n i t k i«, a stopień ten poznaje się w następujący sposób. Mieć przygotowany gładko ustrugany patyczek i kiedy po dodaniu octu cukier zaczyna się gotować, zanurzyć patyczek najpierw w cukrze i zaraz w zimnej wodzie, po chwili zdjąć palcami cukier pozostały na patyczku, a trzymając palce ciągle w zimnej wodzie, kulać, aż się utworzy gałeczka, która gdy zupełnie miękka, oznacza, że pomada gotowa, gdy zaś gałka twarda jak kamień, to,cukier przegotowany i niezdatny do użycia. Pomadę gotową zdjąć z ognia, zaraz wylać na zimny marmur lub kamień skropiony wodą, albo na płaską miskę kamienną, którą również wodą zimną skropić i skrapiać od czasu do czasu powierzchnię zimną wodą, aż cukier zastygnie; wtenczas łyżką drewnianą lub kopystką dobrze mieszać, aż się zrobi biały i stwardnieje. Masę tę złożyć na miseczkę, a chcąc ją zużytkować, wziąć kawałek do rondelka, zagrzać, aby była letnia, wlać wody tyle tylko, ile potrzeba, aby ją rozrzedzić, i dodać kilka kropel jakiego smaku, stosownie do potrzeby, jak: araku, olejku cytrynowego, miętowego i t. p., albo dodać trochę kakao w proszku, a będzie p o m a d a czekoladowa, a gdy potrzeba do mazurków lub ciast różnych, pomadę różową lub zieloną, zakolorować karminem lub Bretonem zielonym. (Patrz farby do ciast). Do tortów i ciast powinna być pomada gęściejsza, do strucli, bab, placków, rzadsza.

Wyborne pączki (Warszawa 1913)

Do ćwierć litra słodkiej śmietanki lekko zagrzanej, ale nie przegotowanej, wbić 12 żółtek, 5 łyżek stołowych sklarowanego młodego masła, 6 łyżek miałkiego cukru, 4 dkg. drożdży, posolić i wszystko doskonale razem ubić na pianę, potem wsypać 1 ft. ryżanej suchej mąki, wlać kieliszek araku, wybijać łyżką na misce uważając, aby ciasto było tak wolne jak kładzione kluski. Gdy dostanie pęcherzyków, postawić w ciepłem miejscu do wyrośnięcia na całą godzinę,a potem wyrzucić na stolnicę i wyrabiać pączki jak poprzednie. Do smalcu, na którym się mają smażyć dodać przed stopieniem dobrą łyżkę wody, a nie przypalają się i ładnie się smażą.

Pączki drożdżowe parzone (Warszawa 1913)

Pół klgr. mąki zaparzyć 1 litrem wrzącego mleka i rozbijać mocno, aby grudek nie było. Gdy ciasto wystygnie wlać ćwierć ft. drożdży rozrobionych w ćwierć litrze letniego mleka, wymieszać razem i postawić w ciepłem miejscu, aby rozczyna rosła. Osobno ubić 12 żółtek z pół ft. cukru, dodać pół laski wanilii, trochę skórki pomarańczowej drobno usiekanej, a gdy rozczyna się ruszy, lać do niej jaja, dosypać jeszcze pół klgr. mąki, dodać pół ft. sklarowanego masła i wyrabiać ciasto tak długo, aż od ręki, odstanie, poczem postawić w ciepłem miejscu, do wyrośnięcia. Gdy wyrośnie wyłożyć je na stolnicę mąką wysypaną, rozwałkować lekko na palec grubości, wycinać ausztychem małe placuszki, kłaść w środek po parę konfitur wiśni, malin lub pół łyżęczki róży, o ile możności osaczonych z syropu, składać po dwa razem, aby się brzegami ze sobą zlepiły, a ułożywszy sie na sicie, postawić znów w ciepłem miejscu do wyrośnięcia. Potem wrzucać po kilka razem w obszerne naczynie na rozpalony smalec, smażyć na wolnym ogniu na ładny rumiany kolor, wyjmować ostrożnie łyżką druszlakową, obsypać cukrem i układać na półmisku.

Ptysie czyli pączki parzone (Warszawa 1913)

Ćwierć litra wody i 1/8 litra sklarowanego masła zagotować; w gotujące sypać po trochu kopiate ćwierć litra mąki, rozbijając ciasto łyżką, aby grudek nie było. Gdy masa zacznie odstawać od rądla, wystudzić ją, a potem dodać trochę soli i łyżkę cukru, wbijać po jednemu sześć całych jaj i wyrabiać łyżką przez pół godziny. Z tego ciasta urabiać, maczając dłonie w roztopionem maśle kulki wielkości włoskiego orzecha, lub jeśli ciasto przyczepia się do ręki, to kłaść łyżką zmaczaną w maśle okrągłe kulki na rozpalony smalec, lub fryturę, nakryć rądel, bo ptysie wtedy lepiej rosną i smażyć na wolnym ogniu 15—20 minut, aż się ładnie óbrumienią. Wyjmować je łyżką druszlakową, kłaść najpierw na bibułę, aby tłuszcz w nią wsiąkał, potem na półmisek postawiony w cieple, posypywać grubo cukrem z wanilią i smażyć następne. Podać można do nich sok, choć równie dobre są i na sucho.

Chrust bez białek (Warszawa 1913)

6 żółtek utrzeć z tyluż łyżkami cukru do białości, wlać kwaterkę słodkiej śmietanki i pół kieliszka araku, zarobić z mąką tak, aby ciasto było jak na makaron i dało się cienko rozwałkować. Potem wykrawać chrust i smażyć jak poprzedni.

Chrust czyli faworki (Warszawa 1913)

Pół litra mąki, 1 łyżkę masła, 2 kopiate łyżki cukru, 1 jajo, 1 łyżkę octu i gęstej kwaśnej śmietany tyle, aby ciasto się zarobiło, dobrze wygnieść i rozwałkować cienko. Potem pokrajać je w paski, a następne podłużne ukośne kwadraty, które rozcinać kółkiem zębatem i wzdłuż przez środek; jeden koniec ciasta przewlec przez rozcięcie i smażyć faworki w rozpalonym smalcu na ładny złoty kolor. Obsączać dobrze z tłuszczu i układać na półmisku, posypując z wierzchu cukrem z wanilią. Podać do nich miód rozgrzany w sosyerce. Faworki są też dobre na zimno do herbaty.